W dniu 10 maja 2011r. Szkoła podstawowa Nr 9-L znowu zawitała do Krakowa. Wycieczka dla wszystkich uczniów została zorganizowana w ramach projektu POKL „Specjalne potrzeby – większe możliwości”, który jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Program wycieczki związany był z zaplanowanymi działaniami w zadaniach: 8 i 10 projektu. I tak uczniowie jako uczestnicy II edycji akcji edukacyjnej „Zaczarowani czytaniem” gościli w teatrze „Bagatela”, gdzie obejrzeli spektakl pt. „Tajemniczy ogród”. Widzowie mogli poznać losy swoich rówieśników dotkniętych chorobą i samotnością. Na szczęście, na swej drodze spotkali „bratnie dusze” i to spowodowało, że wszystko znalazło szczęśliwy finał. Dialogi pomiędzy głównymi bohaterami przeplatane były wesołymi piosenkami. Najbardziej podobał się widzom starszy pan, który każdą swą wypowiedź – jak przystało na angielskiego dżentelmena – kończył zaproszeniem na herbatkę. Wzbudzał tym salwy śmiechu wśród zgromadzonej widowni.
Kolejny punkt programu to realizacja jednego z etapów zadania 10: Koło Przyrodniczo-Matematyczne MATEMATYCZAKI. Po przedstawieniu uczestnicy wycieczki przeszli słonecznymi ulicami starego Krakowa do Ogrodu Botanicznego na ulicy Kopernika. Tam, spacerując urokliwymi alejkami z lubością wdychali zapachy kwitnących kwiatów, ziół, krzewów i drzew. Pławili się w ciepłych promieniach wiosennego słońca. Wiadomo, wiosna w Krakowie zawsze wcześniej się zaczyna. Poznawali też opisane okazy roślin, drzew i krzewów. Zachwycali się wielkimi liśćmi palm, których różne rodzaje można było oglądać w palmiarni. Nawet wypatrzyli kiście bananów na jednym z drzew. Zainteresowanie zwiedzających wzbudziły również kolorowe ryby pływające w stawach pomiędzy wielkimi liśćmi nenufarów oraz ciekawe rośliny, których pożywieniem są żywe owady.
Nikomu z wycieczkowiczów nie chciało się opuszczać ogrodu, gdzie wiosna tętniła pełnią życia, ale głód dawał o sobie znać, toteż grupa udała się na smaczny obiad. Po nim stawili się u bram krakowskiego Muzeum Przyrodniczego, gdzie znajduje połączenie 4 niesamowitych światów:
świata ryb słodko- i słonowodnych, pełnego niebezpiecznych piranii oraz wesołych błazeneków (rybka Nemo), świata gadów i płazów, w tym słynnej Komnaty Jadowitych, zamieszkałej przez niebezpieczne węże i jaszczurki z najodleglejszych krain oraz świata insektów i pajęczaków, czyli mrocznego zaułka z włochatymi, pełzającymi i przyprawiającymi o dreszcze stworzeniami
oraz świata pradawnych zwierząt, gdzie znajduje się jedyny na świecie, tak dobrze zachowany, nosorożec włochaty sprzed ponad 30 000 lat oraz kolekcja minerałów i skamieniałości. To wszystko uczniowie mieli zobaczyć po d opieką przewodników. Zaplanowane też były zajęcia z prawdziwymi, żywymi zwierzętami.
Pani przewodnik bardzo ciekawie opowiadała prezentując coraz ciekawsze okazy świata zwierzęcego. Największe zainteresowanie i emocje wzbudziły gady tj. węże i żmije – zwłaszcza, że akurat zwierzęta były w trakcie posiłku. Można było obserwować, jak ogromny jaszczur próbował skonsumować szczura, podziwialiśmy pracę mięśni węża, który podobnego szczura spożywał w całości. Już połowa tego nieszczęśnika znajdowała się w paszczy gada. W kolejnym akwarium biała myszka bezskutecznie próbowała odwrócić swój los, by nie stać się posiłkiem dla żmii nosorogiej. Miotała się jak szalona szukając drogi ucieczki. Natomiast żmija z zimnym okrucieństwem zdawała się nie dostrzegać przerażonej myszki. Straszne… Dla odważnych pani przewodnik przyniosła węża. Można go było wziąć do ręki. Znaleźli się i tacy śmiałkowie, którzy pozwolili umieścić gada na swojej szyi. Można też było pogłaskać wielką jaszczurkę – tyle, że trzeba było uważać w jakim kierunku to robić, bo mogła ugryźć.
Podczas dalszego zwiedzania można było podziwiać okaz, który pod powłoką niespotykanego piękna kryje niezwykłego drapieżcę. Zwierzę, o którym mowa, to Skrzydlica - ryba, która wśród raf koralowych wygląda niczym księżniczka, jednak ostrzegawcze ubarwienie przypomina o jadowych kolcach, ulokowanych na jej rozłożystych płetwach grzbietowych. Ta oceaniczna miss atakuje błyskawicznie z zaskoczenia, a kontakt z kolcami jadowymi grozi silnym, kilkugodzinnym bólem oraz złym samopoczuciem. Na nasze szczęście, w krakowskim Aquarium ten urokliwy drapieżca pływał dostojnie za szybą i żadne niebezpieczeństwo nie zagrażało oglądającym. Do innych egzotycznych okazów należy gatunek niezwykle drapieżnego szkarłupnia. Korona cierniowa, bo tak brzmi nazwa tego zwierzęcia po polsku, jest jednym z największych, obok rozgwiazdy gigantycznej, przedstawicielem rozgwiazd. Nazwę tę wzięła od swego wyglądu, ma bowiem aż 23 ramiona, rozchodzące się ze środka ciała, a pokryta jest tysiącami ostrych kolców, trujących dla ludzi. Innym ciekawym zwierzęciem żyjącym w krakowskim Aquarium jest przedstawiciel jednego z najbardziej niesamowitych i inteligentnych zwierząt zamieszkujących głębiny oceanów – ośmiornica. Ta ośmiorniczka pochodzi z okolic Panamy/Nikaragui, jest cała brązowa z poprzecznymi prążkami i należy do gatunku karłowatych. Takie „ubarwienie zebry” stanowi swego rodzaju kamuflaż, który chroni ją przed drapieżnikami, tak jak ma to miejsce w przypadku prawdziwej zebry na sawannie. Ciekawostką jest, że O. chierchiae jest jedną z nielicznych ośmiornic, które nie umierają tuż po złożeniu jaj i mogą mieć liczne potomstwo. Dalej można było podziwiać koniki morskie, które urodziły się już w Aquarium. Ich rodzice pochodzą z odłowu z Indopacyfiku z rejonów Sri Lanki. W zbiorach Aquarium i Muzeum Przyrodniczego w Krakowie można oglądać było też spreparowanego, zachowanego w idealnym stanie, prehistorycznego nosorożca włochatego. To jedyny zachowany w całości okaz tego wymarłego ponad 12 tys. lat temu zwierzęcia na całym świecie!
I tak bardzo szybko upłynął czas przeznaczony za zwiedzanie Aquarium. Niektórzy jeszcze wrócili do najbardziej interesujących ich okazów zwierząt, a inni oglądali pająki i egzotyczne owady w Insektarium. Na koniec chętni zakupili sobie plastikowe okazy poznanych zwierząt w sklepie z pamiątkami i wcale… nie bali się umieszczać plastikowego węża nie tylko na szyi, ale i na głowie. Trzeba przyznać, że było im w tym … do twarzy.
|