 |
No i stało się! Po blisko 2 miesiącach poznawania – w trakcie głośnego czytania – postaci Świętych wreszcie wyruszyliśmy ich śladami. Długo obiecywana i oczekiwana wycieczka – jeden z punktów realizowanego projektu tegorocznej akcji edukacyjnej „Zaczarowani czytaniem” - stała się faktem. Pewnego kwietniowego przedpołudnia na starodawny i sympatyczny rynek w Lipnicy Murowanej z czerwonego autokaru „wysypali się” uczniowie Szkoły Podstawowej Nr 9, by przejść tymi ścieżkami, które przemierzali w ciągu swego życia święci: św. Szymon z Lipnicy, św. Urszula Ledóchowska i jej rodzona siostra bł. Maria Teresa Ledóchowska, nazywana Matką Afrykańczyków. Miejsce szczególne – miasto założone przez Władysława łokietka, obecnie mała gmina z aż 3 kościołami, do dziś głośna w każdą Niedzielę Palmową z powodu nasłynniejszego konkursu na największą palmę. To na tym rynku mały Szymek, późniejszy Święty rozdał wszystek chleb z ojcowskiej piekarni ubogim, a w tym kościele rozmawiał ze św.Leonardem. W tym kościele też zostali pochowani rodzice św. Urszuli i bł. Teresy i generała Jezuitów ojca Włodzimierza Ledóchowskiego. A tu kościół św. Szymona, który został zbudowany na miejscu domu Szymona z Lipnicy. Tyle jeszcze trzeba by zobaczyć, ale czas nagli a inne miejsca i święci czekają. Razem z p. kierowcą obieramy kierunek na Wał-Rudę a raczej Zabawę, bo tam jest sanktuarium (miejsce święte) naszej rówieśnicy – bł. Karoliny Kózkówny. Pan kościelny z ojcowską wręcz czułością opowiada nam o Karolince – jak ją nazywa. Opowiada też o kościele pw. Trójcy Przenajświętszej, wskazuje na ołtarz na relikwiarz, w którym złożone są doczesne szczątki tej Męczennicy. Wszyscy mamy możliwość podejść i położyć rękę na tym relikwiarzu i pomodlić się prosząc o wstawiennictwo u Boga. Podchodzimy z ufnością i nabożeństwem pod ołtarz, umocnieni usłyszanymi wcześniej świadectwami cudów uczynionych przez wstawiennictwo bł. Karoliny – prostej wiejskiej dziewczyny – jak my. Nie dziwimy się, że coraz głośniej mówi się jej kanonizacji. Zachęceni przez p. kościelnego chcemy jeszcze odwiedzić dom rodzinny Karoliny, ale nie możemy trafić, a czas ucieka… Śmiejemy się, że Karolinka w swej pokorze odstąpiła miejsca świętemu Biskupowi, bo oto podążamy do Szczepanowa – miejsca urodzenia Biskupa i Męczennika – głównego Patrona Polski. Mając tę świadomość – nie dziwimy się, że możemy wejść do pięknej Bazyliki w małym Szczepanowie. Świątynia robi wrażenie niesamowite, zwłaszcza gdy niespodzianie po naszym wejściu – zapalają się wszystkie światła. Jest godzina 15 – godzina Miłosierdzia. Upadamy na kolana i modlimy się razem ze św. Stanisławem „dla Jego bolesnej męki – miej miłosierdzie dla nas i świata całego”. Znowu nie starcza nam czasu, by pójść na stary cmentarz i zobaczyć fragment z lipy, pod którą matka urodziła Stanisława ani zanurzyć ręce w studzience, gdzie miała go obmyć po urodzeniu. Obiecujemy sobie tu jeszcze wrócić, a tymczasem Bochnia czeka. Dlaczego Bochnia? Jaki ma związek ze świętymi? Otóż ma z jedną świętą – księżną Kingą. To przecież jej wiano, które wedle legendy przwiozła ze sobą do Polski. Kopalnia soli - w niej instalujemy się na nocleg, ale wcześniej pod opieką przewodników zwiedzamy kopalnię – zaczynamy od kaplicy właśnie św. Kingi. Mimo zmęczenia dzielnie podążamy za przewodnikami, którzy w pasjonujący sposób opowiadają o pracy górników i o kopalni. Po krótkiej nocy (cisza dopiero o 24!) udajemy się w dalszą drogę na spotkanie ze Świętymi. Teraz kierujemy się do Tropia – mało znanej miejscowości n/Dunajcem, gdzie żył, modlił się i pracował św. Andrzej Świerad. By się tam dostać, musimy przeprawić się przez rzekę promem, potem kierujemy się do pustelni, która znajduje się pośród lasów. Po drodze podziwiamy wiosenną zieleń łąk, pierwsze kwiaty, rozkoszujemy się ciepłymi promieniami słońca. I wreszcie pustelnia i źródełko – wszyscy podchodzimy, by zaczerpnąć i napić się krystalicznie czystej wody. Wielu z nas prosi o uzdrowienie z różnych dolegliwości… Inni nabierają wody do pojemników…. Potem udajemy się w drogę powrotną, ale jeszcze podchodzimy do kościoła pw. Świętych Andrzeja Świerada i Jego ucznia św. Benedykta. Kościół położony jest na wzgórzu, skąd rozpościera się przepiękny widok na spokojne wody Dunajca, który jakby otula to wzgórze swoimi wodami. Można się tu modlić i podziwiać piękną okolicę. No ale cóż – jak mówi pielgrzymkowa pieśń – nam nie wolno w miejscu stać. Znowu przeprawa promem i jedziemy na obiad do… Klęczan. I tu niespodzianka. Nazwa tej miejscowości wiąże się z bliską nam postacią św. Jadwigi Królowej. A oto i przed nami Stary Sącz – ostani przystanek na nszym pielgrzymim szlaku. W klasztorze Sióstr Klarysek, który ufundowała św. Kinga – p. kościelny w zajmujący sposób opowiadał i o kościele i o siostrach i o św. Kindze – przy okazji przepytując nas surowo z wiedzy religijnej. Nawet panie musiały odpowiadać na pytania. Jeszcze zakupy w przykościelnym sklepiku, jeszcze pamiątkowe zdjęcie i… niestety - w drogę, bo rodzice już na nas czekają. I znowu nie zdążyliśmy zobaczyć ołtarza papieskiego, przy którym Jan Paweł II ogłosił Kingę święta. Następnym razem… Na szczęście - przed nami jeszcze kolejna wyprawa śladami polskich świętych, na którą już dziś się cieszymy.
Wycieczka była zrealizowana w ramach projektu „Zaczarowani czytaniem – po śladach polskich Świętych” sfinansowanego ze środków Fundacji PZU
|
Dodane przez rafal_plewa dnia 18.05.2018 12:01:13. Czytano: 1084. |
|
|
|
|
|
|